W poprzednich postach pisałam o różnicy między zdobywaniem wiedzy a rozwijaniem umiejętności i o praktycznych codziennych ćwiczeniach, które pomogą ci wzbudzić się twórczo. Tym razem chciałabym napisać o jednym z największych błędów, jaki można popełnić, chcąc rozwijać się twórczo.
Unikanie tego błędu pozwoli Ci tchnąć nowe życie w swoją kreatywność i w pełni czerpać z tego zasobu. Szybko też przekonasz się, jak dbać o niego, żeby stał się zasobem, który nigdy się nie kończy.
Tym błędem, największym i najczęstszym, jaki popełniają osoby, które stawiają swoje pierwsze kroki twórcze, jest bierne oczekiwanie na tak zwaną “wenę”.
Wyobrażamy sobie to mniej więcej tak, że pewnego wieczoru (choć może być i poranek), prawdopodobnie w najmniej odpowiednim momencie poczujemy to magiczne COŚ. Rozstąpią się chmury, rozbrzmią chóry anielskie i na promieniu kosmicznego światła spłynie wprost do naszej głowy jakiś Fenomenalny Pomysł.
W oczekiwaniu na to niezwykłe wydarzenie pozostajemy bierni, bo przecież wydaje nam się, że i tak nie można go ani przyspieszyć, ani przewidzieć, ani tym bardziej zaplanować.
Dla zabicia czasu oglądamy oglądamy jakiś kolejny program w telewizji czy w nieskończoność przeglądamy najnowsze posty w mediach społecznościowych, licząc na to, że być może wenę znajdziemy w jednym z nich.
I tak siedzimy, czekamy, a weny jak nie było tak nie ma. Może w takim razie to nie jest najlepsza droga?
Jeśli chcesz tworzyć, czy działać kreatywnie na jakimkolwiek polu, to skazywanie się na coś tak przypadkowego jak opisane wyżej przypływy weny nie jest najlepszym, co możesz dla siebie zrobić. Będziesz mieć niepomiernie więcej mocy twórczej, jeśli nauczysz się ten magiczny stan wywoływać w sobie dokładnie wtedy, kiedy Ty chcesz. Wtedy, kiedy Ty tego potrzebujesz*.
Żeby to jednak zrobić, musisz przystąpić do działania. Bez weny. Bez natchnienia. Z pustą kartką, na której napiszesz jedno słowo, jedno zdanie, jeden wers. Bo każde słowo da się edytować, ale nie da się edytować pustej kartki.
Wyrusz w swoją podróż bez pomysłu, bo jest przeogromna szansa, że kreatywność spotkasz po drodze.
*Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej na ten temat, polecam ci lekturę pracy “O konkretności natchnienia”, [w:] Jerzy Grotowski: Teksty zebrane, redakcja: Agata Adamiecka-Sitek, Mario Biagini, Dariusz Kosiński, Carla Pollastrelli, Thomas Richards, Igor Stokfiszewski, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Instytut Teatralny im. Zbigniewa Raszewskiego, Instytut im. Jerzego Grotowskiego, Warszawa 2012, s. 37–42.